wtorek, 27 sierpnia 2013

rozdział piąty


- Połóż się ze mną - poprosiłam z nutką desperacji w głosie, co wydawało się dla mnie głupie, brzmiąc jak niejedna nastolatka w serialu telewizyjnym. W ogóle go nie znałam, ale tak bardzo go teraz potrzebowałam. Czułam się przy nim bezpiecznie. 
Nic nie odpowiedział tylko uśmiechnął się delikatnie w ramach odpowiedzi i gestem dłoni wskazał na łóżko. Odwróciłam się i położyłam torebkę na podłodze, szukając w niej czegoś do założenia na noc, ale zapomniałam o jednej rzeczy. Wyleciałam z domu tak szybko, że w torbie nie znajdowało się nic, co mogłoby mnie uratować. Kilka książek, których wcześniej nie wyciągnęłam, portfel, słuchawki, nawet zabrakło ładowarki do telefonu, przez co moja bateria była już na wyczerpaniu.
- Proszę - odwróciłam się i zobaczyłam mojego towarzysza wręczającego mi szarą koszulkę. 
- Dziękuje - odpowiedziałam i kucając, ściągnęłam swoje ciężkie ubrania, pozostawiając je obok torby po czym nałożyłam na siebie jego koszulkę. Ściągnęłam także spodnie, pozostając w czarnych majtkach i szybko znalazłam się w jego łóżku.
Dan przez cały czas był odwrócony do mnie plecami, udając że zajmuje się czymś innym, a kiedy usłyszał, że jestem już w łóżku, zgasił światło i znalazł się obok mnie, utrzymując dystans między nami. 
Odwróciłam się w jego stronę, czując że mi się przygląda i też tak było.
- Powiesz mi, co się stało? - spytał półszeptem z troską w głosie, a ja oderwałam od niego wzrok, czując się zagubiona. Łzy zaczęły gromadzić się w moich oczach na wspomnienie o tym wieczorze. To za dużo. Teraz czułam się po prostu bezsilna. 
- Pokłóciłam się z mamą, powiedziałyśmy kilka słów za dużo, ona.. - załamał mi się głos i poczułam jak pierwsza łza opada na jego jasną poduszkę. Dan złapał moją dłoń leżącą przed nim i splótł nasze palce razem.
- Spokojnie - pocieszył mnie. - Jestem tutaj, wszystko będzie ok - powiedział, kiedy ja cicho szlochałam. Swoim kciukiem zataczał delikatne koła na mojej dłoni, co sprawiało, że się uspokajałam. Chociaż w małej części.
- Czemu mi pomagasz? - spytałam patrząc na niego. 
- Bo zależy mi na Twoim szczęściu - oznajmił, a ja ponownie przeniosłam na niego swój wzrok. Znowu złapaliśmy kontakt wzrokowy na dłużej niż powinniśmy. Dzieliło nas tylko kilka centymetrów, kilka dodatkowych sekund i każdy znał zakończenie tego scenariusza. 
- Dziękuje - wypaliłam po chwili, a on delikatnie się uśmiechnął w ramach odpowiedzi. Odwzajemniłam ten gest i zamknęłam oczy, uciekając do krainy Morfeusza.
Śniłam, że spadam. W ciemną przestrzeń, w czarną dziurę. Spadam. Czuję, że lecę, ale lecę z kimś. Nie czułam strachu. Czułam bezpieczeństwo, bo miałam kogoś obok. Nie panikowałam, ale uśmiechnęłam się do osoby z boku, kiedy wylądowaliśmy na zimną, brudną powierzchnię. Leżeliśmy bez słowa. Tylko nasze głębokie oddechy i oczy wpatrujące się w siebie nawzajem. 
- Dan.. - zaczęłam i nagle zostałam wyrwana ze snu, zdając sobie sprawę, że to nie ja wołałam jego imię w śnie, a to jego imię zostało wspomniane w prawdziwym świecie i wcale nie oznaczało to dobrych wieści. 
Obudziłam się przerażona, tak samo jak mój towarzysz i obydwoje spojrzeliśmy w kierunku drzwi.
- Dan, czas wstawać.. - usłyszałam głos Jared'a i spanikowałam. Momentalnie sturlałam się z łóżka, czując ból na boku, kiedy ten spotkał się z zimnymi panelami. Zabrałam ze sobą kołdrę, aby ukryć swoją obecność tutaj, a w tej chwili Dan podszedł do drzwi.
- O co chodzi, Jared? - otworzył drzwi zaspany.
- Czy ty właśnie spadłeś z łóżka? - zaśmiał się ze swojego lokatora.
- Wybudziłeś mnie ze snu! - obronił się, a może raczej mnie.
- Nieważne. Wstawaj, bo się spóźnisz na lekcję angielskiego z panną Montgomery, a każdy wie, że ona jest cięta na spóźnienia i głupie usprawiedliwienia - przypomniał mu. Leżałam pod łóżkiem, modląc się, aby Jared stąd poszedł, aby nic nie zauważył. Nie mogłam się ruszać, trudno mi było oddychać, aby tylko nie wydawać z siebie żadnych odgłosów, czy aby chociaż milimetr materiału, który na mnie leżał, nie ruszył się. Wszystko to mogło mnie teraz zdradzić. 
- Dzięki, bro - powiedział do niego i szybko zamknął drzwi do pokoju, a ja wygramoliłam się spod kołdry, patrząc na niego przerażona. On jak gdyby nigdy nic wyciągnął coś z szafki i rzucił w moim kierunku jak się potem okazało, szary sweter zakładany przez głowę, który był o jakieś dwa rozmiary na mnie za duży. Posłuchałam go i założyłam go na siebie, sprzątnęłam swoje rzeczy, założyłam trampki na nogi, po czym narzuciłam na siebie kurtkę, a Dan w tym czasie obwiązał mój szalik dookoła mojej szyi.
- Wyjdź przez schody przeciwpożarowe i zaczekaj na mnie na dole, będę za 10 minut - powiedział do mnie, kiedy staliśmy naprzeciwko siebie, w niebezpiecznej odległości. Kiwnęłam głową i nie zwlekałam ani chwili dłużej, a szybko ruszyłam przez okno, które wychodziło od razu na schody. Zbiegłam z nich, specjalnie się nie spiesząc, wiedząc że mój przyjaciel zejdzie dopiero za krótką chwilę. 
Nie mogłam uwierzyć we wszystko co się stało w przeciągu 12 godzin. Za dużo rzeczy siedziało w moim umyśle, żebym umiała to wszystko nazwać. Najpierw spotkanie z Dan'em, ucieczka z domu, kłótnia z mamą, noc w mieszkaniu mojego wroga. Adrenalina? Nie, przerażenie. W przeciągu jednego wieczoru wydarzyło się tyle, ile nie wydarzyło się przez 2 lata. 
2 lata od śmierci taty. Wspomnienie o tym człowieku bolało mnie teraz jeszcze bardziej, bo mimo, że podczas jego obecności nie czułam się wolna, nie czułam się też krzywdzona. Czułam się bezpieczna, nieważne jak wielkie krzywdy i nakazy mi nakładał. Nigdy nie podniósł na mnie ręki, a jedynie głośno krzyczał, po czym i tak skakaliśmy sobie na szyję. Zawsze śpiewał mi piosenki, kiedy w młodości kładł mnie do łóżka, a ostatnim wspomnieniem, który mi z nim zostało to jedna z jego kołysanek, którą mi zaśpiewał w szpitalu. Bez sił, bez tej energii co kiedyś, z ledwo otworzonymi oczami, śpiewał to, co uwielbiałam, trzymając mnie i mamę za ręce. Kilka minut i jego słowa ucichły, a na sali rozbiegł się jeden, ciągły dźwięk. Krzyczałam, płakałam, błagałam o ratunek dla niego, ale było już na to za późno. Odszedł. Na zawsze. 
Otarłam pojedynczą łzę, błąkającą się po moim policzku i usiadłam na kamieniu. Gdyby nie sweter Dan'a, umarłabym z zimna. Nie mogłam teraz wrócić do domu po swoje rzeczy, a jego sprawiały, że pod jakimś względem czułam się bezpieczna. Jak w obecności taty. 
- Jestem - usłyszałam po chwili za sobą. Odwróciłam się i uśmiechnęłam delikatnie na widok Dan'a, który podszedł do mnie, kiedy ja wstałam z zimnego kamienia. - Za kilka minut mamy autobus - uśmiechnął się do mnie i zarzucił rękę na moje ramie, pozwalając mi się w niego wtulić.


Droga do szkoły po raz pierwszy była tak przyjemna i tak krótka. W obecności znajomych mi twarzy ze szkoły, czułam się nieco niekomfortowo w obecności Dan'a. Bałam się, że to wykorzystają przeciwko mnie. Że Jared się dowie i zniszczy nie tylko mnie, ale swojego najlepszego przyjaciela. Nie mogłam na to pozwolić. 
Byliśmy prawie pod wejściem, kiedy Dan pociągnął mnie za rękę, sprawiając abym się do niego odwróciła i na niego spojrzała.
- Coś się stało? - spytałam patrząc w jego oczy, nieco zmieszana. Jedną ręką objął mój zimny policzek, ocieplając go swoją ciepłą dłonią, a jego oczy uważnie wpatrywały się w moje.
- Chciałem to zrobić już wczorajszego wieczoru - powiedział, zanim zdążyłam się zorientować o co chodzi, jego usta już dotykały moich. Przyjemne ciepło rozeszło się po moim ciele jak za dotknięciem magicznej różdżki, ale tym razem były to jego magiczne usta pasujące idealne do moich. Czułam jak zatyka mi dech w piersiach, bo całowałam chłopaka po raz pierwszy. 
Nie, stop, wróć. To chłopak całował mnie po raz pierwszy. I to nie jakikolwiek chłopak, a Dan. Człowiek, który uratował mi tyłek, ale zarazem który tak wiele ryzykował. 
- Do twarzy Ci w tym swetrze - powiedział, kiedy się ode mnie odsunął. Uśmiechnęłam się nieśmiało, czując rumieńce na moim policzku. Nie przez jego komplement, a przez to jak działało na mnie jego towarzystwo.
- Dan, nie wiedziałem, że masz.. - usłyszałam za plecami swojego towarzysza, a po chwili cała postać Jared'a stanęła przede mną. Patrzył się na mnie, sam nie wierząc w to co widzi. 
- Przeszkadza Ci to, że mam dziewczynę? - spytał Dan, splatając nasze dłonie razem, co raczej nie było teraz dobrym posunięciem. 
- Przeszkadza mi to, że jest nią ona - odpowiedział, patrząc mi prosto w oczy, przez co schowałam się jeszcze bardziej za Dan'a. 
- To już nie mój problem, mam do tego prawo - oznajmił mu, nieco przyjemnie.
- A może Twoim problemem będzie, jeśli powiem Ci, że to może zagrozić naszej przyjaźni? - podszedł bliżej, tak samo jak reszta uczniów, zainteresowanych naszą konwersacją. 
- Chcesz się kłócić tylko przez to, z kim się spotykam? - odpowiedział mu.
- Tak, bo widocznie mi to przeszkadza - powiedział groźnie Jared, a ja widziałam jak z każdym zdaniem coraz bardziej się denerwuje. 
- Nawet jeśli to sprawia, że jestem szczęśliwy? 
- Nawet to - potwierdził stanowczo.
- Zaryzykuję. 
Dan odwrócił się od niego, ciągnął mnie ze sobą. Ścisnął moją dłoń jeszcze bardziej, ale wiedział gdzie jest umiar. To sprawiło tylko, że czułam się bezpiecznie, ale zarazem miałam poczucie winy.
Kiedy weszliśmy do szkoły, od razu skierowałam go do najbliższej łazienki, co okazało się łazienką dla płci przeciwnej, ale w tym momencie najmniej mnie to obchodziło.
- Amanda, to męska łazienka - poinformował mnie, stając pod ścianą.
- Mam to gdzieś - prychnęłam. - Co ty wyprawiasz? - spytałam zła na niego.
- Bronię Cię - usprawiedliwił się.
- Tracąc przyjaciela? Nie możesz tak, Dan. 
- Mogę wszystko. Chcę tego - złapał moją twarz w swoje ciepłe dłonie. - Zależy mi na Tobie.
- Znamy się dopiero kilka godzin, jak to możliwe? - spytałam oburzona.
- Znałem Cię już wcześniej, ale obydwoje nie zwracaliśmy na to uwagi, aż do tego momentu, kiedy znalazłem u nas w mieszkaniu Twój telefon - wyjaśnił mi, a ja spojrzałam na niego zdezorientowana, ale nie umiałam nic z siebie wykrztusić. - Zależy mi na Tobie i zamierzam Cię bronić, nie ważne z czym to się wiąże - powtórzył się, a ja tylko patrzyłam na niego jak wryta, próbując przyjąć to do wiadomości, że komuś naprawdę zależy. Na mnie.
- Nie możesz, Dan - głos mi się łamał, łzy zbierały się w moich oczach, ale ja nadal trzymałam się swojej wersji. On nic nie odpowiedział, ale złączył nasze usta razem.
- Może teraz zmienisz zdanie - szepnął mi w usta.
- Nie - powiedziałam już bezsilnie, a on powtórzył swoją czynność, ale tym razem z większą namiętnością. Złapał mnie w pasie, przyciągając bardziej do siebie, nie zostawiają między nami chociażby milimetra odległości. Byłam do niego przyklejona. Byłam cała jego, a przecież go ledwo znałam.
- Tak - odpowiedział, kiedy się ode mnie odsunął i żadne inne słowo nie padło z naszych ust. Tylko cisza, która wyrażała więcej niż tysiąc słów. Ryzyko, które podjęliśmy i razem się z tym zmierzymy. Razem. Oficjalnie. 

_____________________________________________________

Rozdział miał być szybciej, wybaczcie. Trochę 'zaspałam'. Wiele się dzieje, ale to Was pewnie nie interesuje, a to, kiedy pojawi się następny rozdział. Szczerze nie umiem na to odpowiedzieć, ale postaram się jeszcze coś napisać przed rozpoczęciem roku szkolnego :) 

Rozdział krótszy niż pozostałe, ale trudno mi się go pisało ze względu na opis sytuacji, ale mniej więcej wyszło tak jak chciałam.

CZEKAM NA WASZE SZCZERE OPINIE, KTÓRE SĄ DLA MNIE WIELKĄ MOTYWACJĄ, WIĘC DO DZIEŁA! <3

love ya

JEŚLI CHCECIE BYĆ INFORMOWANI O NOWYM ROZDZIAŁACH, ZOSTAWIAJCIE SWOJE TWITTERY - TUTAJ. INFORMUJE OSOBY, KTÓRE ZOSTAWIĄ SWOJE TT,TYLKO W TAMTEJ ZAKŁADCE, NIE W KOMENTARZACH POD ROZDZIAŁAMI.

TWITTER - @drowningbird

7 komentarzy:

  1. wszystko jest ahasaajshbdjksabdb! Dan jest mega słodki, a Jared jest dupkiem. i wszystko jest serio świetne, tylko wydaje mi się, że to wszystko dzieje się zbyt szybko. to trochę dziwne. tak jak powiedziała Ama " Znamy się dopiero kilka godzin, jak to możliwe?". Cóż, ogólnie jest fajnie. Fajna fabuła, bohaterowie z charakterem. Tylko niepotrzebnie to wszystko pospieszasz. To moja jedyna uwaga. No nic. Życzę weny i trzymaj się. Do kolejnego chapu! xo

    OdpowiedzUsuń
  2. ZA KRÓTKI! :(
    Czekam na dalszą akcję! Już się nie mogę doczekać! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dan, Dan, Dan chłopak marzenie. rozdział jeszcze bardziej potwierdził mnie w swoim założeniu :D ale koleżanka u góry dobrze mówi za krótki. czytam, czytam i tu koniec, a wielka szkoda. czekam na następny. mam nadzieję, że niedługo pojawi się :)

    OdpowiedzUsuń
  4. nie sądziałam że tak szybko to sie stanie , że sie pocałuja, że tak sie pokomplikuja sprawy z Jaredem... nosz, zaskoczyłaś mnie mega :)
    jestem ciekawa jak to sie wszystko potoczy. może Jared zmieni zdanie ??

    Klaudia CityLondon

    OdpowiedzUsuń
  5. zdgbhkjhgfdsa kocham i czytam to poraz 10 bo to najlepszy rozdział ever @soswaggy0

    OdpowiedzUsuń
  6. Gratulacje! Zostałaś nominowana do LBA.
    Szczeguły: http://magiclifestyle00.blogspot.com/2013/09/liebster-award.html

    OdpowiedzUsuń