- Amanda, miło mi - odpowiedziałam, a on podał mi rękę i delikatnie ją ścisnął, obdarowując mnie przy tym miłym uśmiechem. Musiałam to przyznać, że był nieziemsko przystojny. Miał krótko ścięte włosy, które idealnie pasowały do jego brązowych oczu, a jego rysy twarzy były wręcz perfekcyjne.
Wydawał się taki niewinny w porównaniu do jego przyjaciela. Był miły i uprzejmy, a z tego co mówili o nim ludzie, cieszył się ogromnym poparciem ze względu na jego pozytywne cechy charakteru. Aż trudno uwierzyć, że ktoś taki jak on jest zdolny przyjaźnić się, a tym bardziej mieszkać z takim chłopakiem, jakim był Jared.
A może to pułapka? Dlaczego odezwał się do mnie akurat teraz, kiedy poprzedniego wieczoru miałam mały incydent z jego bliskim przyjacielem? Może to Jared kazał mu się do mnie zbliżyć, aby to potem wykorzystał?
Masę pytań pojawiło się w mojej głowie, kiedy chłopak wciąż był we mnie wpatrzony.
- Przepraszam, po prostu.. - chciał coś powiedzieć, ale sylwetka naszego profesora w drzwiach nie dała mu skończyć wypowiedzi.
- Dzień dobry, klaso - przywitał się swoim grubym tonem głosu. Dan odwrócił się przodem do niego, posyłając mi krótki uśmiech przed wykonaną czynnością, a ja zamiast skupić się na słowach profesora, nie mogłam wyrzucić z głowy pytań, które dotyczyły chłopaka siedzącego przede mną.
Długo wyczekiwany dźwięk dzwonka rozbrzmiał w moich uszach. Zmarnowana już pierwszą lekcją i wykładem profesora na temat drugiej wojny światowej, schowałam książki do torebki, biorąc ją do ręki i wyszłam z klasy, kierując się do swojej szafki.
Zapomniałam, że aby to zrobić muszę minąć się z naszą szkolną 'elitą', do której należał kochany Jared.
- Amanda! - krzyknął uradowany, tak że jestem pewna, że połowa szkoła usłyszała, bo wszyscy zebrani właśnie spoglądali w naszym kierunku. Spojrzałam na niego. Obok niego stali oczywiście jego przyjaciele, a w dłoni trzymał butelkę wody mineralnej.
Zawahałam się chwilę, po czym do niego podeszłam, wiedząc że tego ode mnie oczekuje.
Jego ciemne oczy wpatrywały się we mnie, a cwaniacki uśmiech wkroczył na jego twarz. Szybko przyciągnął mnie jedną ręką do siebie, a ja znowu poczułam ten strach, co wczorajszego wieczoru.
- Tęskniłem za Tobą, kochanie - powiedział, a ja poczułam z jego ust udar alkoholu. Dopiero po czasie zorientowałam się, że trzymana przez niego butelka wcale nie jest wypełniona zwykłą wodą mineralną, a mocnym alkoholem.
- Czy.. czy mogę odzyskać swój telefon? - spytałam ostrożnie, jednak od razu tego pożałowałam, kiedy wzmocnił swój uścisk na mojej talii.
- A zasłużyłaś? - wyszeptał mi do ucha, co sprawiło, że łzy zebrały się w moich oczach.
- Proszę.. - powiedziałam błagalnie, chociaż moje prośby na niego nie działały. On głośno się zaśmiał i odsunął mnie od siebie, biorąc kolejny łyk swojego trunku. Cały czas się w niego wpatrywałam, głupia czekając na odpowiedź, której się nie doczekałam. Podał butelkę swojemu przyjacielowi i odwrócił się do mnie plecami, szukając czegoś w swojej szafce.
- Przykro mi to stwierdzić, ale.. - przerwał na chwilę - O jest! - krzyknął radośnie i wyciągnął dane urządzenie ku górze. Mój iPhone zaświecił się w jego wysoko uniesionej dłoni.
- Co tutaj się dzieje? - usłyszałam za sobą głos naszego szanownego dyrektora. Wszyscy jak na zawołanie odwrócili się w jednym kierunku, spoglądając na mężczyznę w podeszłym wieku, który ze wrogością na twarzy wędrował w naszą stronę.
- My tylko rozmawiamy - usprawiedliwił się Jared, a moje serce podskoczyło do gardła. Wiedziałam, że znalazłam się w nieodpowiednim miejscu, w nieodpowiednim czasie.
- Myślisz, że ja jestem idiotą, Cole?! - podniósł swój ton i szarpnął butelkę z dłoni bruneta zbliżając ją do swojego nosa. - Alkohol na terenie szkoły jest zabroniony. Do tego alkohol w posiadaniu nieletnich! - przypomniał mu. - Cała czwórka do mojego gabinetu! - nakazał i spojrzał na mnie. - Młoda panno, nie spodziewałem się tego po Tobie.
Mogłam niemal usłyszeć cichy chichot Jared'a za swoimi plecami, bo właśnie po raz kolejny wygrał, kiedy ja już czułam się martwa. Tym razem moim niebezpieczeństwem nie był sam brunet, ale moja mama, która nie mogła się dowiedzieć o danej sprawie, a właśnie to mi groziło w tym momencie.
- Jared, mówiłem, że jeszcze jeden wyskok i będziesz wydalony! Masz połowę godzin nieusprawiedliwionych, nie udzielasz się w żadnych dodatkowych zajęciach, a do tego masz na swoim koncie kilka bójek i palenie papierosów na terenie szkoły - powiedział ostro dyrektor, kiedy cała nasza trójka siedziała w jego brązowym gabinecie, czekając na jego wyrok.
- Wiem, panie dyrektorze - nigdy wcześniej nie widziałem go tak poważnego, jak w tym momencie, jednak wiedziałam, że to tylko pozory, a tak naprawdę wewnątrz jest mu to obojętne.
- W takim razie powinieneś też wiedzieć, że jestem skłonny powiadomić Twoich rodziców o danej sprawie - oznajmił - Wszystkich rodziców - spojrzał na każdego z nas po kolei. Mój żołądek wywrócił się do góry nogami, kiedy tylko usłyszałam wymierzoną nam karę i już wiedziałam, że jestem skończona.
- Panie dyrektorze, czy to konieczne? - spytałam błagalnie i w tym momencie nie obchodziło mnie co sobie pomyśli Jared i jego ekipa. Czy wezmą mnie za tchórza czy po prostu dołączą się do moich działań. Może oni mieli to gdzieś, kiedy ja umierałam ze strachu przed swoją rodzicielką.
- Tak, Amando. Kto jak to, ale po Tobie się tego nie spodziewałem - powiedział w moją stronę, a ja spuściłam wzrok, wiedząc że nie mogę powiedzieć mu prawdy, bo od razu bym tego pożałowała kiedy tylko przekroczylibyśmy próg gabinetu. - Dodatkowo nakazuje Wam zaangażowanie w nadchodzące przedstawienie, które będziemy wystawiać na uroczystość założenia szkoły - dodał, a chłopacy od razu zaczęli się kłócić, że nie mają zamiaru tego spełnić, ale pan dyrektor pozostawał nieugięty grożąc im innymi konsekwencjami.
- Zaczekajcie na korytarzu na swoich rodziców - poinformował nas i wszyscy wstaliśmy z miejsca, kierując się do wyjścia, prócz Jared'a. Zastanowiło mnie dlaczego chce zostać z dyrektorem sam na sam, jednak nie było dane mi się tego dowiedzieć, bo jego koledzy popychali mnie w stronę wyjścia.
Usiadłam zmarnowana na drewnianym krześle, a obok mnie przyjaciele Jared'a.
- To Twoja pierwsza wizyta u dyrektora? - spytał jeden z nich.
- Czy to dziwne? - spytałam jakby to była jedna z najbardziej oczywistych rzeczy na świecie, na co oni tylko się zaśmiali. Nie zdążyli nic powiedzieć, bo zaraz ujrzeliśmy Jared'a wychodzącego z pokoju dyrektora. Na jego twarzy widniała powaga i skupienie, a jego wzrok od razu powędrował w moją stronę. Wstałam jak na zawołanie i spojrzałam ku górze, aby nasz wzrok się spotkał.
- Twoja pierwsza wizyta u dyrektora, nie podziękujesz mi? - spytał zadziornie, a ja prychnęłam nie wierząc, że mnie o to prosi. Widząc, że nie doczeka się niczego z mojej strony, sięgnął do kieszeni swoich spodni i wyciągnął przed siebie mój telefon. - I tak nie było z niego pożytku. Postarałabyś się czasami o jakieś zdjęcia w bieliźnie.. lub bez - dodał z zadziornym uśmiechem na twarzy i wręczył mi telefon do moich małych rąk.
- Dziękuje - odpowiedziałam cicho, a on jeszcze głośno się zaśmiał i biorąc swoich przyjaciół ze sobą, ruszył w stronę szafek. Nie pytałam, nie ruszyłam za nimi, tylko z powrotem usiadłam na swoim krześle, czując jak łzy zbierają się w moich oczach.
- Amando Rose Dawson, czyś ty oszalała? - głos mojej mamy rozbrzmiał w naszym samochodzie.
- To nie tak, mamo - starałam się wytłumaczyć, ale ona nie dała mi dojść do słowa.
- To nie jak? Chcesz mi powiedzieć, że to wcale nie ty stałaś na środku korytarza z tymi chłopakami i nie piłaś z nimi wódki? - powiedziała zdenerwowana. - I od kiedy to zadajesz się z takimi chłopakami? Zdajesz sobie sprawę z tego jacy oni są? Kim oni są?
- Tak mnie znasz - zarzuciłam jej - Nie interesujesz się moim życiem. Nie wiesz, że Ci chłopacy wcale nie są moimi przyjaciółmi, a kimś zupełnie ich nieprzypominających!
- Nie pozwalaj sobie na zbyt dużo! Pracuję dla Ciebie jak głupia, chcę abyś miała jak najlepiej, a ty mi zarzucasz takie rzeczy! - jak zwykle ta sama gadka, na co tylko oparłam łokieć na drzwiach i położyłam na niej głowę. - Masz szlaban na miesiąc i nie obchodzą mnie Twoje spacery, Twoje zdjęcia, Twoje projekty! Jak mogłaś tak mnie upokorzyć na mianie szkoły? - ach tak, zapomniałam wspomnieć, że mama jako jedna z nielicznych rodziców udzielała się organizacyjnie w naszym liceum.
- Przepraszam - zdołałam tylko powiedzieć, nie stać mnie na nic innego. Nie byłam niczemu winna. To znowu wina Jared'a. To on znowu wpakował mnie w kłopoty i pewnie był w tym momencie niesamowicie z tego dumny.
/ DAN /
Spojrzałem na parking naszej szkoły, gdzie w czerwonym jeepie siedziała młoda dziewczyna ze swoją rodzicielką.
Zrobiło mi się jej szkoda, zwłaszcza kiedy widziałem Jared’a spacerującego po korytarzu z wielkim uśmiechem na twarzy, kiedy udało mu się osiągnąć swój cel. Jest okropny w tym co robił, ale wiedziałem, że to tylko ze względu na jego towarzystwo ‘przyjaciół’. Porównując jego charakter w domu, a tutaj, w szkole, był całkiem innym człowiekiem. Czasami mam wrażenie jakbym znał dwóch chłopaków w ciele jednego.
Odwróciłem się jeszcze raz w stronę dziewczyny, która miała spuszczoną głowę ku dole, a na twarzy jej mamy widniała złość.
Było mi przykro, że miała problemy przez mojego przyjaciela. Wcześniej nie interesowałem się życiem szkolnym, czy tym jak traktuje ją mój przyjaciel, ale od tego poranka, wszystko się zmieniło. Miałem dziwne uczucie, aby jej pomóc. Mój dobry instynkt się we mnie włączył. Tym razem nie chciałem pomagać starszym w zakupach, czy dzieciom na świetlicy, a jej. Dziewczynie całkiem mi obcej. Dziewczynie, z którą nigdy wcześniej nie rozmawiałem, a jednak chciałem ją wesprzeć, bo wiedziałem, że tego potrzebuje. Chociaż tak mogłem naprawić błędy mojego przyjaciela.
Ruszyłem w stronę klasy biologicznej, gdzie miała się odbyć moja kolejna lekcja, na którą również uczęszczałem z Amandą.
Usiadłem w swojej ławce na środku klasy i czekałem na naszą profesor, która zjawiła się kilka sekund po dzwonku.
- Witam, klaso. Dzisiaj nie będziemy omawiać nowego tematu, a mam do Was kilka spraw organizacyjnych. Po pierwsze, praca w grupie – dokończyła, a cała klasa wybuchła głośnym entuzjazmem. – Spokój! – upomniała ich. – Każdy teraz w ciszy podejdzie do wybranego przez siebie partnera i zaczniemy omawiać tematy.
Każdy w klasie zaczął podchodzić do siebie i cieszyć się wybraną parą, a ja siedziałem na swoim miejscu wiedząc co dokładnie chcę zrobić. Wstałem z miejsca, tym samym zatrzymując kilku uczniów, którzy chcieli mnie poprosić o pomoc w projekcie i podszedłem do biurka nauczycielki.
- Dzień dobry, pani Miller – przywitałem się, a ona uniosła głowę znad swoich dokumentów.
- Witam, Danielu. Co się stało? – spytała swoim przyjemnym tonem głosu.
- Amanda Dawson jest dzisiaj nieobecna na zajęciach i obawiam się, że nie będzie miała jak nadrobić tego tematu, dlatego chciałbym razem z nią wykonać ten projekt – powiedziałem do niej serdecznie, co wywnioskowałem po jej minie, że się zdziwiła.
- To cudownie! Bałam się o jej zaliczenie, zwłaszcza że teraz pod koniec semestru ta praca będzie stanowić dla Was bardzo duży procent oceny, ale cieszę się, że zgłosiłeś się na kandydata – uśmiechnęła się do mnie serdecznie.
- Robię mały krok do przodu – odpowiedziałem, również się uśmiechając.
- Dobrze, w takim razie usiądź na swoim miejscu, a ja za chwilę wszystko wytłumaczę – poinformowała mnie, więc wróciłem na swoje miejsce i spojrzałem na sobie pytające spojrzenie wszystkich dookoła. Nie odzywałem się, wręcz uśmiechnąłem się sam do siebie, dumny z mojego czynu i zacząłem notować przydatne informacje, która podała nam nauczycielka.
Miałem tylko jeszcze jedną misję do wykonania.
Kiedy usłyszałem dźwięk dzwonka, wstałem ze swojego miejsca i pędem wybiegłem z klasy, kierując się do szafki mojego przyjaciela, którego już ujrzałem w oddali. Rozmawiał z jednym ze swoich ‘kumpli’, a kiedy do niego podszedłem, szybko skierował swój wzrok w moją stronę.
- Siema, stary. Co jest? – spytał. Zwykle nie rozmawialiśmy ze sobą w szkole. Nie przez wstyd czy jego złą reputację, ale ze względu na mnie. Nie chciałem przebywać w obecności jego i jego przyjaciół, których i tak musiałem często widywać w naszym mieszkaniu. Nie chciałem mieszać się do tego towarzystwa.
- Mogę na chwilę pożyczyć Twój telefon? Muszę zadzwonić do rodziców, aby przełożyć moją wizytę w mieście na następny weekend, a mój telefon się rozładował - wymyśliłem jakieś kłamstwo na poczekaniu, będąc z tego dumny. Nie wahał się przez sekundę, tylko szybko podał mi urządzenie z delikatnym uśmiechem. – Dzięki, zaraz wracam.
Wszedłem do męskiej łazienki i odblokowałem telefon, wchodząc w spis kontaktów. Wiedziałem, że Jared posiada numery do wszystkich zebranych w tej szkole i nie miałem na myśli tylko uczniów. Nie miałem pojęcia skąd u niego tak szeroki zakres numerów, ale wolałem o to nie pytać, obawiając się odpowiedzi.
Nie musiałem długo szukać, aby znaleźć numer dziewczyny. Szybko przepisałem go do swojego telefonu i jak gdyby nigdy nic, wyszedłem z kontaktów i zablokowałem urządzenie, a swój telefon schowałem do kieszeni swoich spodni. Wyszedłem z jasnego pomieszczenia i wróciłem do Jared’a.
- Dziękuje – podałem mu jego własność – Do zobaczenia w domu – pożegnałem się z nim i ruszyłem w stronę drzwi, nie czekając na odpowiedź. Kiedy tylko znalazłem się na zewnątrz i byłem w bezpiecznej odległości od szkoły, wybrałem przed chwilą zapisany numer i przyłożyłem telefon do ucha.
Szybko nie usłyszałem odpowiedzi po drugiej stronie. Dopiero kiedy miałem kliknąć czerwoną słuchawkę, usłyszałem jej melodyjny głos.
- Halo?
__________________________________
Bardzo, bardzo, bardzo przepraszam, że tyle musieliście czekać na nowy rozdział,
ale brak motywacji i duża ilość planów mi na to nie pozwoliły wcześniej. Teraz wakacje,
więc postaram się wszystko nadrobić, dodawać rozdziały częściej, ale większą motywację
do tego bym na pewno miała, gdyby więcej osób wyrażało swoją opinię na temat tego
bloga czy jakoś on się rozkręcił. Wiem, że początki są zawsze trudne, ale trochę smutno
widząc tak mało wejść czy komentarzy. No nic, nie rozczulam się dłużej.
CO MYŚLICIE O ZŁYM CHARAKTERZE JARED'A?
CZY DAN DOBRZE ZROBIŁ, ŻE ZACZĄŁ SIĘ NIĄ INTERESOWAĆ CZY DAJE JEJ NIEPOTRZEBNĄ NADZIEJĘ?
PROSZĘ KAŻDEGO, KTO PRZECZYTA TEN ROZDZIAŁ O SZCZERĄ OPINIĘ
W KOMENTARZE. NAWET NIE WIELE JAK WIELE MOŻE ZDZIAŁAĆ KILKA SŁÓW <3
JEŚLI CHCECIE BYĆ INFORMOWANI O NOWYM ROZDZIAŁACH, ZOSTAWIAJCIE SWOJE TWITTERY - TUTAJ. INFORMUJE OSOBY, KTÓRE ZOSTAWIĄ SWOJE TT,TYLKO W TAMTEJ ZAKŁADCE, NIE W KOMENTARZACH POD ROZDZIAŁAMI.
TWITTER - @drowningbird
miłego wypoczynku :)
rozdział jak zwykle genialny :) x
OdpowiedzUsuńŚwietny. Ciesze sie, że Dan zainteresował sie Amandą
OdpowiedzUsuńbardzo bardzo dobrze że zaczął sie nią interesowac. moze Jared przejrzy na oczy nie bedzie taki zły w stosunku do ludzi, a zwłaszcza do niej? lubie złego Zayna (tutaj Jareda :)) ale mnie wkurwia za przeproszeniem troszeczke :D wierze że to sie zmieni :) co do Liama (tutaj Dan ;]) to jak zawsze dumna :D
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział. xx
Klaudia CityLondon
omg *o* zajebisty rodział ;)
OdpowiedzUsuńiamlovaticaco
Szczerze, to dwa dni temu zastanawiałam się kiedy tu coś nowego dodasz bo mnie zainteresowało to opowiadanie:D A wczoraj, proszę oto i rozdział! :)Przepraszam, że czytam dopiero dzisiaj, ale wczoraj wzięłam się za nadrabianie wszystkiego co czytam i jeszcze nie koniec.. nie, to nieważne. Um.. Wracając do rozdziału:D Mimo wszystko nie mogę znielubić Jareda :c To przez to, że to Zayn! haha xD Mam nadzieję, że jakoś się zmieni z czasem, a i Dan myślę, ze jakoś w tym pomoże. Kocham Daniela za to co zrobił!Nie mam żadnych minusów co do rozdziału, ale u ciebie trudno o takowe :x Okay. Im dłuższe moje komentarze są, najczęściej są również pozbawione sensu więc kończę, kocham cię i udanych wakacji :)
OdpowiedzUsuń-Kiinia.
eii. bo mnie nie było chwilę i nie mogę znaleźć 1 rozdziału. chyba że po prologu od razu jest 2 rozdział. proszę odpisz szybko bo chcę to już przeczytać . :)
OdpowiedzUsuńrozdział pierwszy - http://your-biggest-fear.blogspot.com/2013/06/rozdzia-pierwszy.html :)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńopowiadanie jest super, czekam nn. <3 - @stayxstrongx33
OdpowiedzUsuńczego nie ma kolejnego rozdziału. ? normalnie czekam już 16 dni. proszę dodaj kolejny rozdział. prooszę . xx
OdpowiedzUsuń